| Home Forum Classifieds Gallery Chat Room Articles Download Recommend Advertise About Us Contact
GBritain.net - wiadomosci, informacje, forum , ogloszenia, Wielka Brytania
GBritain.net - miejsce spotkań Polaków w Wielkiej Brytanii Szukaj na GBritain.net
Serwisy główne
Strona główna
Wiadomości
Artykuły
Ogłoszenia
Forum
Czat room
Kalendarium
Galeria zdjęć
Pobieralnia
Słownik PL-EN
Wyszukiwarka
Reklama
















Artykuły > Inne tematy > Święta last minute
Kto trochę na Wyspach pomieszkał już wie, że tutejsze święta do polskich mają się nijak. I nie chodzi o różnice w tradycjach, ale o to, czy jeszcze jakakolwiek tradycja istnieje. To, co dzieje się tutaj pod koniec grudnia, niewiele ma wspólnego z pamiątką narodzin Zbawiciela. X-Man wyparł Chrystusa, X-mas Boże Narodzenie i wszystko jest teraz X – wielką niewiadomą. Stres, pośpiech, szaleństwo zakupów i prezenty „last minute” – tyle ze świąt zostało.

– Te święta tutaj to wiesz... – mawiają między sobą Polacy. I to „wiesz” to całkiem pojemny worek, w którym mieszczą się wszelkie różnice między tym, co pamiętamy z dzieciństwa, a tym jak to jest tutaj. „Wiesz” znaczy, że śnieg nie chrzęści pod butami i para nie leci z ust, gdy się śpiewa kolędy. „Wiesz” znaczy też, że w domu nie pachnie barszczem, a indyk choćby nie wiem jak się nadymał, rodzimemu karpiowi do płetw nie dorasta. „Wiesz” to innymi słowy brak świątecznej atmosfery. Te święta tutaj to wiesz... – zakupowe szaleństwo na High Street, stres, czy na wszystko nam wystarczy, czasu i pieniędzy, szablonowe życzenia hurtem wysyłane do wszystkich i wszędobylski, rozpromieniony Santa zamiast Pana Jezusa w żłóbku i pochylonej nad nim Maryi.

Pieniądz wygrywa z tradycją

Polska para – Iwona i Tomasz – mieszka w podlondyńskim Didcott. To dziura, której pustkę najpełniej odkrywa satelitarny obraz w Googlach. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to potężne kręgi kominów elektrowni i prostokąty olbrzymich magazynów w równych rzędach. Właśnie w jednym z nich spędzą dzień Wigilii, a pewnie i Sylwestra. – Zbieramy na ślub i wesele – rozgrzesza się Iwona. – Poza tym, przyjeżdża do nas moja siostra ze szwagrem, więc sama wieczerza będzie jak najbardziej rodzinna. Zrobimy coś na szybko, siostra pomoże.

Nie są jedynymi, którym inne pojmowanie świąt przypada do gustu i którzy znajdują w nim szansę na poprawę swego bytu. – Będę pracował – mówi Wojtek, kucharz w jednej z restauracji na lotnisku Heathrow. – Całe święta, potem także w Sylwestra i Nowy Rok. Płacą podwójnie, a ponieważ niewielu jest chętnych, będę brał podwójne zmiany. W każdy dzień świąt zarobię więc cztery razy tyle, co normalnie. Planuję za to zafundować sobie „wypasione” wakacje na przełomie stycznia i lutego. Wtedy odpocznę – dodaje.

W jednej z agencji zatrudniającej pracowników do londyńskich hoteli świąteczne i noworoczne zmiany trzeba sobie rezerwować z wyprzedzeniem, bo chętnych nie brakuje. – Wcześniej zainteresowani pracą w Boże Narodzenie bywali głównie ludzie innych wyznań, dla których są to dni jak wszystkie inne – mówi Agnieszka, zajmująca się tam obsługą polskojęzycznego personelu. – Polakom początkowo nie mieściło się w głowach, że tak można, ale z czasem... Pieniądze pokonały tradycyjne opory – dodaje.

Za pracę w okresie świątecznym uczciwi pracodawcy oferują zazwyczaj podwójne stawki, tego rodzaju poświęcenie doceniają też managerowie, co czasem przekłada się na awanse czy podwyżki. – Chciałam jechać na święta, ale za późno wzięłam się za szukanie biletów. Moi znajomi bukowali loty już latem, ja zaczęłam szukać połączeń dopiero w połowie listopada. Okazało się, że po prostu nie stać mnie na powrót do domu na święta. Będę pracować, bo nie wyobrażam sobie siedzenia samotnie w domu przez cały ten czas. Wolę iść do pracy, przynajmniej będę z ludźmi – mówi Beata, kelnerka pracująca w centralnym Londynie.

Święta na sprzedaż

Brytyjskie święta to również gra o ogromne pieniądze zainwestowane w bożonarodzeniowy biznes z nadzieją, że zwrócą się z grubą jak rózga nawiązką. Świąteczne obniżki, wyprzedaże, zestawy podarków „dla niej” i „dla niego”, oferty „kup teraz, zapłać później”, czy prezenty „last minute” to oferta dla zabieganych, zapominalskich i wiecznie spóźnionych, dla których święta to przede wszystkim długa lista spraw do załatwienia i którzy chętnie zapłacą, żeby przebrnąć przez nie szybciej i łatwiej.

– Przed świętami ludzie dostają gorączki – mówi Jim, kierownik sprzedawców w jednym z wielobranżowych supermarketów. – Wtedy sprzedaje się wszystko, co przez resztę roku zalegało w magazynach. Przed Bożym Narodzeniem klienci kupują, żeby tylko kupić. Nie zastanawiają się dwa razy nad jakością produktu, bo wiedzą, że nie oni będą z niego korzystać. Prezent to prezent – ważne, żeby dać – dodaje.

Jego opinię zdają się potwierdzać do spółki: katalogi i sklepowe półki. Przed świętami pojawiają się na nich rzeczy, które w innym czasie nie miałyby tam racji bytu. Kto w normalnych okolicznościach kupiłby na przykład kij od szczotki zakończony końską głową, figurkę kobiety zgniatającej udami orzechy, różową muszkę w kolorowe grochy czy też szczotkę do toalety z napisem Love & Sex? A takie między inymi okazje królują w katalogach i na stronach internetowych pod nagłówkami „Last Minute Gift”.

Im głupszy, tym lepszy

Zdaje się też, że przy okazji odkrywamy kolejną różnicę kulturową między nami a Brytyjczykami. U nas obdarowany czymś tak idiotycznym pewnie by się obraził, a w najlepszym przypadku wyrobił sobie nie najlepsze zdanie o darczyńcy. W Wielkiej Brytanii wydaje się czasem, że im prezent głupszy, tym lepszy.

– Robiliśmy kiedyś „secret santa” w firmie, gdzie pracowałem – mówi Jacek, londyński taksówkarz. – Jeden z moich kolegów był 70-letnim staruszkiem. Postawiłem oczy w słup, gdy rozpakował swój prezent. Była to zabawka – figurka dwojga staruszków na motocyklu z przymocowanymi do pleców butlami tlenowymi, które miały trzymać ich przy życiu... Polak pewnie by się obraził, ale mój kolega po prostu się roześmiał.

Idei kupowania prezentów w ostatniej chwili lepiej jednak nie przeszczepiać na nasz rodzimy, polski grunt. Boleśnie przekonał się o tym Paweł, informatyk z Finsbury Park, który w ubiegłym roku o świątecznym prezencie dla żony przypomniał sobie... w wigilijny ranek. – W Londynie człowiek żyje z dnia na dzień i ciągle jest zajęty – tłumaczy. 24 grudnia rano pobiegł więc na poszukiwania prezentu dla żony, odwiedzając kilka zatłoczonych sklepów, zanim dotarł do drogerii, gdzie prezent wreszcie znalazł. – Stał na półce, jakby na mnie czekał – mówi. – Zestaw kosmetyków znanej firmy, której nazwę widziałem wcześniej w naszej łazience. Moja żona używała tych perfum od dawna, prezent wydał mi się więc idealny. Wziąłem go z półki, żeby zaoszczędzić sobie dalszego biegania po sklepach, odstałem swoje w długiej kolejce, poprosiłem ekspedientkę, żeby ładnie zapakowała mój podarunek i wróciłem do domu w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Wieczorem wręczyłem go żonie i z radością patrzyłem, jak się uśmiecha – wspomina Paweł. – Jakaś nowa seria...? – powiedziała ślubna i po chwili uśmiech zaczął gasnąć na jej twarzy. Wreszcie podeszła do męża i wręczyła mu jego własny podarek mówiąc, że jemu przyda się bardziej. – Pour homme znaczy, że to dla panów – wyjaśniła. – Nie mogłem uwierzyć, że tego nie sprawdziłem – mówi Paweł. – Ale to nauczyło mnie, żeby nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę i wybierać prezenty z rozwagą.

Happy Holidays

Święta w Polsce to czas podniosły, spędzany zwykle z rodziną w aurze religijnej tradycji. Do tego, co dla nas w świętach najważniejsze, Brytyjczycy podchodzą jednak z o wiele większym dystansem. Tutaj Boże Narodzenie to przede wszystkim dwa tygodnie zimowych wakacji, czas zabawy, beztroski, a zarazem nagroda za cały przepracowany w pocie czoła rok. Nie obowiązują tu przedświąteczne posty, a miejscowi skwapliwie wykorzystują wieczory, po których nie trzeba rankiem wstawać do pracy. Dlatego też np. widok bawiących się w pubach ludzi w wigilijny wieczór nie jest niczym nadzwyczajnym, a nocne kluby i inne imprezowe lokale w czasie świątecznej kanikuły zbierają nader bogate żniwa.

Nie bez znaczenia jest tu także multikulturowość większych miast, które w swej rozrywkowej ofercie muszą znaleźć też coś dla tych, którzy Bożego Narodzenia nie celebrują. A jest to całkiem spora rzesza ludzi mających do zagospodarowania dwa tygodnie wolnego czasu i gotowych płacić za to, żeby się w tym okresie nie nudzić. Prawa ekonomii opakowane w polityczną poprawność nakazują dać im do tego sposobność, dlatego też rozrywkowo-imprezowy biznes świąt nie ma wolnego i pracuje na pełnych obrotach. Coraz częściej też zwyczajowe świąteczne życzenia zastępuje „Happy Holidays”, a słowo Christmas powoli wchodzi na indeks. Spece od marketingu chętnie zastępują je tworami własnego autorstwa, jak np. X-Mas wiedząc, że Hindus, Żyd i Muzułmanin też klient – w dodatku taki, który rozdrażniony chrześcijańską konotacją świąt mniej chętnie wypuści węża z kieszeni.

Prezent zamiast ojca

Te kulturowe różnice nie każdemu muszą się podobać, ale nie sposób ich nie zauważać. Dewaluacja świąt większości Polaków nie przypada do gustu, a przepełnione w przedświątecznym okresie samoloty i autobusy są tego najlepszym dowodem. Z reguły wolimy spędzić święta w Polsce, gdzie wyglądają one tak, jak według nas wyglądać powinny, a jeśli nawet jechać do domu nie możemy, staramy się przeszczepić na brytyjski grunt rodzime zwyczaje i nadać Bożemu Narodzeniu przynajmniej pozory normalności. Spędzamy Wigilię ze znajomymi, dzielimy się opłatkiem, chodzimy na pasterkę do polskiego kościoła... – Jestem tu dopiero trzy miesiące i nie mam jeszcze oszczędności – mówi Bogdan z Leyton. – Podróż do domu to wydatek rzędu ponad 200 funtów – mówi. – Wolałem wysłać je żonie do kraju, żeby kupiła za to jakieś ekstra prezenty dzieciakom. Niech i one mają jakąś radość z ojca za granicą... Trochę ciężko będzie, bo wszyscy ode mnie z domu jadą i zostaję tu zupełnie sam. Pojadę w przyszłym roku. Na pewno pojadę.

Dominik Waszek

komentarz[0] |
O portalu  |  Prywatność  |  Napisali o nas  |  Partnerzy  |  Polecaj nas  |  Faq  |  Rss Współpraca  |  Reklama  |  Kontakt / Redakcja
© 2004 - 2022 www.GBritain.net - All Rights Reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone  |  ISSN 1898-9241   |   [polityka cookies]



Ciekawe portale europejskie: | eBelgia.com | eFrancja.com | eHiszpania.com | eHolandia.com | eIrlandia.com | eIslandia.com | eNiemcy.com | eNorwegia.com |
| ePortugalia.com | eRumunia.com | eSzkocja.com | eSzwajcaria.com | eSzwecja.com | eWegry.com | eWlochy.com |

Ciekawe portale światowe: | eArgentyna.com | eBrazylia.com | eKanada.com | eStanyZjednoczone.com |